sobota, 18 kwietnia 2015

Kwiecień plecień bo przeplata ...

... Trochę forda, trochę lata :D

Kochani, nadszedł kwiecień i zgodnie z wieloletnią świecką tradycją wzięliśmy się za niszczenie kolejnego samochodu. W zeszłym roku zaczęliśmy troszkę wcześniej, bo 9tego, ale w tym roku niszczony samochód miał być tylko zniszczony, a nie naprawiany, więc jest spoko :)
Przygotujcie się na bombę jeśli chodzi o zdjęcia, bo żona sobie wymyśliła, że będzie zdjęcia robić. W sumie dobrze, chociaż szkoda, że w połowie naszej pracy musiała iść na dyżur, ale i tak kilka zdjęć zrobiła.
Tak więc po kolei. Transita dawcę już znacie.



Tak wyglądał jeszcze dzisiaj rano.
Później było tylko gorzej :D







Tutaj jeszcze jesteśmy skorzy do pracy i całkiem szczęśliwi :D Ale to dopiero jakaś 12 jest :D



W międzyczasie mały przerywnik zrobimy, bo byście się znudzili :D Ale dobra, mniejsza o większość idziemy z ogniem :D










Tak, nawet Wojciech przyłączył się do naszej piaskownicy :D Jednak faceci to do końca życia pozostają dziećmi.
Ale wracając do opowieści. Ogólnie zdjęcia skończyły się na godzinie mniej więcej 17:30. W sumie, dobrze, bo później już się nic nie działo. Oprócz tego, że najpierw cięliśmy dach na 3 części, składając go w harmonijkę i skacząc, żeby się połamał. Później pocięliśmy boczki transita do końca i też się z nimi pobawiliśmy. W międzyczasie mieliśmy mały pożar, bo Wojciech za blisko wlewu paliwa z palnikiem był i się wlew zaczął palić. Szybko jednak opanowaliśmy wszystko i zaczęliśmy się bawić dalej. Transit uczestniczył w zabawie troszkę nawet za bardzo, bo 3 razy wylądował na boku. Oczywiście nie patrząc na nic walnął się na samym środku ogródka i powiedział, że tu mu dobrze, tak będzie leżał i się rozmnażał. Dać chłopakowi troszkę alkoholu i już głupieje :)
W międzyczasie mięliśmy kolejny pożar, bo ... na pewno się nie domyślacie ... Wojciech znowu z palnikiem wpadł i podpalił jakiś badziew, którym ściany były wygłuszone. A że badziew śmierdział cały czas, to w końcu musieliśmy go zgasić :)
Później poszło już szybko. Demontaż wału, Wojtek wyciął tylne kółka z mostem, demontaż skrzyni biegów, demontaż przedniej belki i wyjazd z silnikiem :D Jak mi się będzie chciało to jutro zrobię zdjęcia co z transita zostało :D Czekajcie z utęsknieniem :D
No, więc jak mówiłem, później się niewiele działo, więc nie było sensu robić zdjęć :D Ale pierwsze 12 godzin prac przy żuku mamy załatwione :)
A my tymczasem idziemy się skuć ... znaczy ledwo dziubka zamoczyć :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz