czwartek, 1 października 2015

Żyjemy :)

Siemka,
wiem, że dawno nie było nic pisane, ale to dlatego, że troszku się podłamaliśmy ilością prac. Na złombola w końcu nie udało nam się wyjechać i to też nas nieźle przybiło. Ale stwierdziliśmy jednak, że będziemy żyć i będziemy się starać pojechać na kolejny rajd, który mamy nadzieję, że nadejdzie.
W międzyczasie dalej walczymy z zamontowaniem silnika. Nawet mamy już pierwsze sukcesy, które zostały uwiecznione na poniższych zdjęciach :)
Tak więc, dużo nie mówiąc, zaczynamy :)














I to tyle zdjęć. A odnośnie tego co się udało zrobić, to silnik wisi przyspawany do ramy, skrzynia się mieści, ramę musieliśmy nadwyrężyć i mamy zagwozdkę co z tym fantem zrobić :) I będziemy musieli znowu podspawać podłogę.
Dalej do zrobienia jest kolektor wydechowy, dorobienie i wyważenie wału, elektryka silnika, przednie zawieszenie i hamulce i będzie wszystko :D

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Silnik już mamy...

Jak wiecie silnik został już wyjęty. Obejrzeliśmy go trochę i jest duża szansa, że coś z tego będzie . Odpala od pierwszego, nie dymi, a skrzynia nie ma absolutnie żadnych luzów.Co prawda trzeba na nowo przyspawać mocowane poduszki skrzyni, ale spoko, damy radę. Jak na razie wszystko wg planu...

Wszytko fajnie, tylko  niech mi ktoś powie jak my mamy ten silnik zmieścić?






Tak dokładnie o tutaj....


Jakieś pomysły?

sobota, 18 kwietnia 2015

Kwiecień plecień bo przeplata ...

... Trochę forda, trochę lata :D

Kochani, nadszedł kwiecień i zgodnie z wieloletnią świecką tradycją wzięliśmy się za niszczenie kolejnego samochodu. W zeszłym roku zaczęliśmy troszkę wcześniej, bo 9tego, ale w tym roku niszczony samochód miał być tylko zniszczony, a nie naprawiany, więc jest spoko :)
Przygotujcie się na bombę jeśli chodzi o zdjęcia, bo żona sobie wymyśliła, że będzie zdjęcia robić. W sumie dobrze, chociaż szkoda, że w połowie naszej pracy musiała iść na dyżur, ale i tak kilka zdjęć zrobiła.
Tak więc po kolei. Transita dawcę już znacie.



Tak wyglądał jeszcze dzisiaj rano.
Później było tylko gorzej :D







Tutaj jeszcze jesteśmy skorzy do pracy i całkiem szczęśliwi :D Ale to dopiero jakaś 12 jest :D



W międzyczasie mały przerywnik zrobimy, bo byście się znudzili :D Ale dobra, mniejsza o większość idziemy z ogniem :D










Tak, nawet Wojciech przyłączył się do naszej piaskownicy :D Jednak faceci to do końca życia pozostają dziećmi.
Ale wracając do opowieści. Ogólnie zdjęcia skończyły się na godzinie mniej więcej 17:30. W sumie, dobrze, bo później już się nic nie działo. Oprócz tego, że najpierw cięliśmy dach na 3 części, składając go w harmonijkę i skacząc, żeby się połamał. Później pocięliśmy boczki transita do końca i też się z nimi pobawiliśmy. W międzyczasie mieliśmy mały pożar, bo Wojciech za blisko wlewu paliwa z palnikiem był i się wlew zaczął palić. Szybko jednak opanowaliśmy wszystko i zaczęliśmy się bawić dalej. Transit uczestniczył w zabawie troszkę nawet za bardzo, bo 3 razy wylądował na boku. Oczywiście nie patrząc na nic walnął się na samym środku ogródka i powiedział, że tu mu dobrze, tak będzie leżał i się rozmnażał. Dać chłopakowi troszkę alkoholu i już głupieje :)
W międzyczasie mięliśmy kolejny pożar, bo ... na pewno się nie domyślacie ... Wojciech znowu z palnikiem wpadł i podpalił jakiś badziew, którym ściany były wygłuszone. A że badziew śmierdział cały czas, to w końcu musieliśmy go zgasić :)
Później poszło już szybko. Demontaż wału, Wojtek wyciął tylne kółka z mostem, demontaż skrzyni biegów, demontaż przedniej belki i wyjazd z silnikiem :D Jak mi się będzie chciało to jutro zrobię zdjęcia co z transita zostało :D Czekajcie z utęsknieniem :D
No, więc jak mówiłem, później się niewiele działo, więc nie było sensu robić zdjęć :D Ale pierwsze 12 godzin prac przy żuku mamy załatwione :)
A my tymczasem idziemy się skuć ... znaczy ledwo dziubka zamoczyć :D