wtorek, 27 września 2016

Nie poddajemy się :)

Najsampierw najważniejsza sprawa o której zapomniałem wczoraj napisać to: bardzo dobre ciasto dostaliśmy od mamy Uli :) już go nie ma, ale serdecznie za nie dziękujemy:)
Druga z ważnych informacji to taka, że piszę posta na tablecie, więc może być z błędami:P
A trzecia z istotnych spraw to taka, że ciągle jedziemy i nawet dogoniliśmy w nocy peleton złombolowy :)
Ale po kolei. Jak już wczoraj ruszyliśmy to przez długi czas nie było żadnych problemów:) (tak wiem, dobrze się zaczyna). I tak sobie jechaliśmy a ż na postoju zobaczyliśmy coś czego już widzieć nie chcieliśmy. Mianowicie kolejny wyciek, znowu z okolic alternatora. Po standardowym pobłogosławieniu konstruktorów Forda, mechanika z otwocka i kilku innych osób zabraliśmy się za zdjęcie czapki. Ogólnie idzie nam to co raz lepiej i niedługo osiągniemy czasy jak w f1 :)
Po zdjęciu czapki zaczęliśmy główkować, bo alternator wyglądał dobrze, ale coś ciekło. Chwila ogarniania i okazało się, że winnym był przecięty przewód, a dokładniej źle założony cybant, który ten wężyk przeciął. Tak więc podziękowaliśmy komu się dało, że to jednak nie alternator i naprawiliśmy usterkę.
Dalsza część trasy przebiegła bez większych problemów (taki tam postój na dokręcenie odkręcającego się wału się nie liczy :) )
Ogólnie jechaliśmy do 4 nad ranem, więc udało nam się dogonić główny peleton :)
Aktualnie jedziemy z Boloni w kierunku Rzymu, więc jest super :) (słoneczko, cieplutko, piękne widoki, szkoda tylko, że nie udało nam się zachaczyć o żadne morze)

Dobra, a teraz spróbuję wrzucić jakieś zdjęcia, chociaż nie gwarantuje, że mi się uda :)






P.S. Podbielska specjalnie jeździ po tunelach i przez to posta pisałem ponad godzine :)
P.S.2 W międzyczasie mieliśmy znowu awarie paska :)




Ogólnie wykręciła się nakrętka od śruby trzymającej alternator (który jest napinaczem paska) i pasek wziął i zleciał :) ale już znowu jedziemy dalej :D

poniedziałek, 26 września 2016

I znowu w trasie

Znaczy w trasie jesteśmy jak piszę tego posta. Zdjęcia będą troszkę z trasy, troszkę ze startu, ale po kolei.
Historia tegorocznego złombola rozpoczyna się w dwóch miejscach. Podbiele wyprawę rozpoczęli w Międzylesiu. Gdy oni szykowali się do startu to my byliśmy między ślubami w zielonce :D I gdy siedzieliśmy sobie w tej zielonce w parku nagle zadzwonił telefon z nie do końca miłym przesłaniem. Głos Uli powiedział do mnie "Nie jedziemy". Okazało się, że alternator, który miał być w 100% sprawny taki nie jest i żyga olejem. Podejrzenie najpierw padło na pompę podciśnienia, więc zaczęliśmy w niedzielę szukać gdzie można dostać alternator, albo pompę. Po kilku godzinach walki, rozładowaniu mojego telefonu i innych dziwnych rzeczach udało się pompę dostać. W Łomiankach :D Tak więc z dobrymi myślami i pełni optymizmu Podbiele ruszyli do Katowic, a my poszliśmy bawić się na weselu :D

W niedzielę rano dotarliśmy do nich (Maciuś, który niestety pojechać na złombola nie mógł stwierdził, że musi nas przynajmniej pożegnać pod spodkiem. Więc tak sobie siedzieliśmy, czekaliśmy, załatwialiśmy nasze sprawy i podziwialiśmy inne złombolowozy (których było przeszło 500 :D)










No i nadeszła godzina startu. 12. Ustawiliśmy się za wszystkimi innymi samochodami, włączyliśmy silniki i okazało się, że olej spierdziela jak turcy spod wilna. Więc szybka akcja, rewelacja, 3 godziny później wróciła Karina z tatą Uli z alternatorem. Po kilku minutach ruszyliśmy, by po kolejnej chwili okazało się, że skończyło się łądowanie :D Już wtedy mieliśmy troszkę dość, ale po kolejnej chwili, zrobieniu z dwóch alternatorów jednego ruszyliśmy dalej w trasę.
Ale niestety to nie był koniec. Po kilkudziesięciu kilometrach strzelił nam pasek klinowy. I znowu trzeba było walczyć z alternatorem, bo pasek był za długi. Tak więc po kolejnych kilkudziesięciu minutach i przerobieniu alternatora znowu byliśmy w trasie.
Zatrzymaliśmy się pod Brnem i właśnie kończę, bo mi bateria umrze. Poniżej nasz kamping :D Więcej następnym razem :)



wtorek, 20 września 2016

Końcówka prac?

Wiem, dawno nic nie było pisane, ale niestety czas za nic nie chce wolniej płynąć :/ Do wyjazdu zostały pojedyncze dni, a u nas już widać finisz. Ostatnio nawet nasza wspaniała firma od wykładzin przywiozła dwóch miłych chłopaków, którzy w pełni profesjonalnie położyli nam trawkę w kabinie kierowcy :)
Ogólnie podsumowując został nam jeden mały wyciek oleju do załatania i możemy ruszać :D (jak się uda, to jeszcze mocowanie foteli zmienimy, ale to dla naszej satysfakcji, bo z takim też teoretycznie możemy pojechać :) )

A poniżej fotki jak to póki co wygląda :)



sobota, 10 września 2016

Mamy Hamulce ! :D

Ostatnio nawet nie ma czasu, żeby zdjęcia robić. Ale w tym tygodniu się poprawię i postaram się wrzucić jakiś dłuższy post :) A tymczasem Mamy hamulce :D Pedał już nie wpada w podłogę, więc pojedziemy :D Dzisiaj w planie jak się uda, to przegląd zrobimy :D Dobra, jadę sklepy odwiedzić :)