Wczorajsze prace zaczęliśmy w piątek, a że Filipek pojechał na wakacje z babcią, to nawet Cegiełki znalazły czas, żeby popracować. Niestety w piątek było tyle roboty, że nikt nie miał czasu robić zdjęć (a szkoda, bo wszyscy byliśmy "małymi murzynkami" pod koniec prac :D).
Ogólnie weekend podzielony był najpierw na sprawy mechaniczno-silnikowe, a później na zabawę wykładziną. Więc w piątek (na pewno o czymś zapomnę) zrobiliśmy poniższe rzeczy: naprawa rozrusznika, bo bendix się zardzewiał :), uszczelnienie do końca silnika, przemycie układu chłodniczego, wymiana paska klinowego, zrobienie otwarcia klapy bagażnika. Do tego Kulka siedziała sobie i ... próbowała pozbyć się pomarańczowej farby z białych miejsc. Co było zadaniem niesamowicie upierdliwym, nudnym, męczącym i wymagającym niezmierzonych pokładów anielskiej cierpliwości (nie tylko od Kulki :) ).
Sobota rozpoczęła się od przyklejenia wykładziny w kabinie kierowcy. Niestety nie wyszło to tak pięknie jak w "bagażowni", ale co się dziwić. Nie było Maćka :D Później zjedliśmy śniadanie, a później to się działo. 2 ekipy remontowo-budowlane biegały od żuka do stanowiska cięcia wykładziny i próbowały dopasować ścinki do wszelkich możliwych krzywizn samochodu. A jednak ekipa bawiła się wiertarkami, wkrętarkami i innymi męskimi zabaweczkami robiąc dziury w samochodzie, malując, tnąc i dużo różnych dziwnych "pierdółek", którymi trzeba było się zająć.
Pod koniec dnia (czyli gdzieś koło 22:30) po ponad 13 godzinach w żuku pocięliśmy piankę tapicerską na poduchy i rozeszliśmy się do swoich wymarzonych miejsc spoczynku :)
Z tego co mi wiadomo, to do zrobienia zostało: wymiana filtra powietrza (jest wyjęty, trzeba tylko kupić i włożyć), zrobienie zamknięcia klapy bagażnika (bo klapa z burtą są spasowane idealnie tak, że mamy 10mm wolnej przestrzeni między nimi :D), zamontowanie spryskiwaczy, ogarnięcie światełek z tyłu (przeciwmgielne, cofania, oświetlenie rejestracji), wypiaskowanie i pomalowanie felg, wycięcie formatek wykładziny na kabinę kierowcy, zabudowę i na półki i przyklejenie całej wykładziny (boki śmierdziuchem, podłogę zwykłym), zamontowanie fotela pasażera, zamontowanie iso-fixa, obszycie poduch. Ogólnie mamy nadzieję większość z tych rzeczy zrobić w tym tygodniu, żeby na weekend móc skoczyć sobie nad polskie morze sprawdzić jak żuk sprawuje się w trasie :)
A i mamy zamontowany szyberek :D
Po tym krótkim wywodzie upragnione fotki. Niestety większość robiona zegarkiem, kalkulatorem, a część nawet kamieniem, więc jakość może pozostawiać troszkę niedosytu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz