Pobudka i do żuka :) Bez śniadania, bez porannej kawusi (której i tak nie pijam) :) Trzeba robić.
A, że plan na rano był prosty, to stwierdziłem, że trzeba go wykonać :)
To co zostało zrobione:
Zmontowanie nagrzewnicy kierowcy
Zamontowanie nagrzewnicy kierowcy na miejscu
Zamontowanie pompy hamulca
To co zostało do zrobienia:
Przykręcenie wszystkich śrubek nagrzewnicy (niestety 2 osoby do tego są potrzebne, bo aż tak długich rąk nie posiadam, żeby jedną ręką grzebać w komorze silnika, a drugą pod nogami kierowcy xD)
Podłączenie przewodów gumowych do wody
Podłączenie masy do silniczka (bo nie mam chwilowo płaskich konektorów oczkowych)
Jak to porobimy to z okolic pedałów zostanie nam tylko pedał gazu do ogarnięcia :)
Wczoraj niestety znowu zostałem sam, więc zgodnie z namową Podbiela posiedziałem troszkę przy nagrzewnicy kierowcy.
Problem z nagrzewnicą był taki, że nie działała :D Przez całego poprzedniego złombola ani razu się nie ruszyła. Po części było to dobre, bo przynajmniej kierowca nie umierał z przegrzania, ale jak zaczynaliśmy jechać po nocy, albo byliśmy gdzieś bliżej naszego pięknego kraju to kierowcy zaczynały stopy marznąć (a to już nie jest zbyt ciekawe).
Tak więc stwierdziliśmy, że w tym roku jednak trzeba by tą nagrzewnicę usprawnić. W piątek udało nam się ją zdjąć, więc wczoraj mogłem na spokojnie usiąść i zobaczyć czemu nie działa. A miała prawo nie działać :)
Pierwszym problemem był ... brak masy :D Kabelek masowy był ucięty przy samej śrubce.
Drugim problemem był zastany stojan (jak długo nie był ruszany to i się zastał :) )
A trzecim problemem był ogólnie pojęty syf w..szędzie :D
Tak więc przyprowadziłem aku, posiedziałem, poczyściłem i silniczek udało mi się uruchomić.
Drugim zaplanowanym działaniem było spasowanie pompy hamulcowej z tą właśnie nagrzewnicą. Mianowicie pompa jest duża, więc albo trzeba wyrżnąć dziurę w nagrzewnicy, albo odsunąć nagrzewnicę od grodzi. Komisyjnie stwierdziliśmy, że łatwiej będzie wyrżnąć dziurę (a no i będzie więcej frajdy, bo zawsze lepiej jest rżnąć niż odsuwać xD).
Dzień zakończyłem na zapaćkaniu dziury silikonem i pozostawieniu jej do wyschnięcia.
Tak więc poniżej standardowo fotki i krótki lapse :)
Niestety całości prac nie udało się zrobić, bo w kamerce zdychała bateria :/
BTW muszę sobie kupić z 10 zapasowych :)
Nie poddajemy się, walczymy. Niestety fotek mało, bo nie chciało mi się kamery rozstawiać, ale żonka jakieś zrobiła.
Co udało nam się dzisiaj zrobić? W sumie troszkę:
Złożyliśmy zawieszenie (został do przykręcenia stabilizator, ale to już jak żuk stanie na łapkach)
Rozebraliśmy hamulce okazało się, że tłoczki to zardzewiały szrot (czyszczenie itd. zrobione. Czekamy na tłoczki)
Zamontowaliśmy kilka razy serwo hamulca i stwierdziliśmy, że jest spoko :)
Zamontowaliśmy linkę sprzęgła i działa (a przynajmniej tak nam się wydaje :D)
Podbiel zobaczył, że gośc od którego kupowaliśmy nas oszukał i mamy złe piasty (do wersji 3.5T) i niestety musimy kupić nowe :/
Zaczęliśmy uzbrajać silnik i niepewnie patrzeć na elektrykę :)
Tak więc podsumowując brniemy w składanie żuka. Jest jeszcze pełno rzeczy do zrobienia, ale możliwe, że niedługo uruchomimy silnik :) Jutro postaram się zamontować serwo i zreanimować nagrzewnicę kierowcy, bo ostatnio nie działała :)
A na koniec kilka fotek zrobionych przez żonkę (nie mogło zabraknąć przynajmniej jednego kota xD)
Udało mi się dzisiaj wrócić do domu troszkę wcześniej, więc stwierdziłem, że podłubię przy żuku.
Wchodząc do domu zobaczyłem paczkę leżącą przed drzwiami i zaadresowaną do mnie. Okazało się, że kolejna zabawka przyszła zamówiona przez Podbiela.
Tak więc złapałem za diaksa i długo nie myśląc uciąłem troszkę belke, bo Podbiel mówił, że trzeba :) Efekty poniżej:
Ogólnie na zdjęciach niewiele widać niestety, ale kto wie na co patrzeć to zobaczy :)
Jak to przyciąłem (myślałem, że mi dłużej zajmie, szczególnie po porannych cięciach, ale na szczęście się okazało, że tutaj metal jest mięciutki i poszło raz dwa) to wziąłem się za nową zabawkę zamówioną przez Podbiela. Jemu się cały czas wydaje, że te hamulce będą dobrze działać :) No ale zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Całość prac na poniższym filmiku :)
I poniżej fotka na której widać, że troszkę krzywo mi to wyszło i się zastanawiam czy to nam robi różnice :) A jeśli robi, to pytanie czy da się to poprawić bez wiercenia nowych dziur w grodzi (bo niestety tam gdzie miałbym wywiercić jest mocowanie pedałów i niestety wywiercenie dziury w odpowiednim miejscu mi nie wyszło ;)
Edytka:
A bym zapomniał. W międzyczasie przydreptała moja ślubna i porobiła kilka zdjęć :)
Dzisiaj stwierdziłem, że trzeba się wziąć do roboty :) Więc wziąłem się za przykręcenie jarzm do hamulców.
Z tego co zrobiłem, to:
Spasowanie części pasażerskiej
Obcięcie jarzma od strony kierowcy (pierdzielenia z tym jest sporo)
Spasowanie części kierowcy
Zastanawia mnie fakt, czy śruby górne (widoczne na trzecim i czwartym zdjęciu) mogą być takie długie, czy trzeba je przyciąć. A no i trzeba podkładki sprężynowe podłożyć pod górne śruby, bo niestety odstają :) Chwilowo skręciłem to tak na mniej więcej, bo Podbiel chce zakleić śruby locktitem.
No i na dzisiaj byłoby tyle. Jutro mam nadzieję, że przyjdą pozostałe śruby i będzie można skręcić część pasażerską na nowych śrubach :)
I znowu zostałem sam :P Podbiel gdzieś jeździ, żona w pracy i jak tu żyć? Nie dość, że samemu trzeba kręcić, to jeszcze trzeba coś wymyślić, żeby jednak jakaś dokumentacja była :)
Tak więc od dzisiejszego odcinka testuję nową zabawkę i zamiast zdjęć będę wrzucał timelapsy :) (a co, trzeba iść z duchem czasu). Mam nadzieję, że nie będzie to bardzo upierdliwe :)
Tak więc, podsumowanie. W ostatnią sobotę, jeszcze z Podbielem rozebraliśmy zwrotnice. Niestety stronę kierowcy trzeba było zdemontować całkowicie, bo się małpa nie chciała rozebrać sama. Tak więc, odkręciliśmy całą zwrotnicę i ... stwierdziliśmy, że trzeba wszystkie śruby powymieniać, bo jest tragedia. Tak więc zmieniliśmy sworzeń od strony kierowcy i na tym skończyła się nasza ok. 6 godzinna zabawa z młotem, połamanymi śrubokrętami i innymi ciekawymi rzeczami. Samochód zostawiliśmy mając jedną zwrotnicę złożoną, ale poza samochodem i jedną zwrotnicę rozmontowaną, ale na samochodzie.
W międzyczasie Podbiel zamówił zestawy naprawcze do zwrotnic i tak minął cały tydzień.
Dzisiaj, z samego rana stwierdziłem, że trzeba się wziąć do roboty. Plan był następujący:
- Zamontować zwrotnicę od strony kierowcy
- Zdemontować zwrotnicę od strony pasażera
- Złączyć zwrotnicę z mocowaniem koła :)
- Zamontować zwrotnicę od strony pasażera
- Pooglądać pedał sprzęgła :)
Plan został wykonany w 100% :) Odnośnie zwrotnic to zostało przykręcenie wszystkich nakrętek (połapałem je tak, żeby się dobrze trzymały, ale nie skręcałem, bo ostatnio mam szczęście do urwanych śrub :D)
Plan na najbliższy tydzień: zamontowanie hamulców tarczowych i założenie kół tak, żeby żuk w końcu stanął na swoich łapkach :)
Odnośnie samego timelapsa, to niestety w połowie skończyła się bateria w kamerce, więc zrobiłem tylko zdemontowanie zwrotnicy i kawałek montażu złożonej zwrotnicy :)
Wersja piano:
Wersja jazz:
I to tyle na dzisiaj :)
Bawcie się dobrze i dajcie znać która wersja jest lepsiejsza :)
No dobra, zrobiło się ciepło, więc usiedliśmy do żuka.
Z dobrych wiadomości:
1. Podbiele skończyli budowę :D
2. Mamy zamiar ruszyć w tym roku :)
3. Silnik, skrzynia, sprzęgło i zawieszenie są już na miejscu i nawet nam się miska olejowa zmieściła :D
Ze złych wiadomości:
1. Trzeba się sprężać :D Zaktualizowałem liczniki na blogu, więc będzie nas czas gonił.
Co trzeba zrobić:
1. Przednie zawieszenie - wytłuc tulejki i je wymienić, bo są luzy, zamontować hamulce tarczowe, podpiąć to wszystko jakoś do pedałów, kupić pompę hamulcową i zobaczyć czy to działa :)
2. Wał - skrócić, wyważyć, założyć
3. Silnik - uzbroić w alternatory, rozruszniki i całą resztę szpejów i posklejać elektrykę
4. Sprzęgło - posklejać sprzęgło linkowe z forda ze sprzęgłem hydraulicznym z żuka :)
5. Wydech - pociąć, pospawać, przedłużyć, zamontować
6. Kosmetyka - naprawić podłogę, zamontować czapkę i modlić się, żeby to wszystko jakoś się spasowało :D
No dobra, to żeby nie było tak nudno wrzucę jeszcze kilka fotek z ostatnich dłubań (Karin wstała jak już powoli kończyliśmy, więc zdjęć mało :D)