niedziela, 17 lipca 2016

One small step for mankind, one giant leap for us

Dzisiejszy wpis rozpoczynam filmikiem :D


Wiecie już co to oznacza? :D
Tak, serduszko Żula znowu zaczęło bić. Po prawie dwuletniej walce z przeszczepem (profesor Religa przy nas wymięka. Co to tam jakieś 23 godzinne operacje :D), wielu przeciwnościach, problemach, niestandardowych zagadnieniach Żul w końcu ożył :D Niestety nie mamy czarno-białego zdjęcia jak nasi asystenci po tej operacji leżą pokotem za Żulem, więc w National Geographic się nie znajdziemy, ale i tak jest zaje...super :D
Więc na początku posłuchajcie jeszcze jak serduszko bije :)





A teraz co musieliśmy wczoraj zrobić, żeby to się stało? Na początku musieliśmy zmontować układ paliwowy i chłodzenia. Więc ja (tak, tego posta piszę ja, Wacł... Sandał :D) siedziałem pod żukiem prowadząc przewody paliwowe, a Podbiel siedział przed żukiem i montował chłodnice :)

Później próbowaliśmy odpalić żuka, ale nie chciał za bardzo pociągnąć ropy ze zbiornika, więc po szybkim kursie na stację benzynową zmontowaliśmy układ z baniaczkiem w kabinie :)


I na tym układzie żuczek wydał pierwsze odgłosy zwycięstwa :)





Niestety 5l ropy z baniaczka skończyło się po około ... 5 minutach, więc przez kolejne 5minut próbowaliśmy naleźć przyczynę, która jak to standardowo w takich przypadkach okazała się banalna :) Mianowicie ... powrót nie wracał do baniaczka, tylko do baku samochodu :D Padło więc stwierdzenie, że musimy zmusić pompkę do zassania paliwa z baku, żeby móc pociągnąć prace dalej. W tym momencie Podbiel stwierdził, że dmuchnie żuka od tyłu i wtedy żuczkowi tak się spodoba, że tryśnie paliwkiem w pompkę xD Tak więc Podbiel poszedł, dmuchnął w bak (ja wtenczas leżałem standardowo pod żukiem i niestandardowo trzymałem przewód paliwowy, żeby zobaczyć czy ropa przeleci) tak mocno, że rzeczywiście ropa przyleciała. Ale jak Podbiel skończył dmuchać żuka, to ropa spokojnie wróciła się do baku.
Po krótkiej naradzie (naprawdę krótkiej, bo sklep nam niedługo mieli zamknąć) stwierdziliśmy, że trzeba kupić pompkę ręczną, co rozwiąże wszystkie problemy. Szybki kurs do sklepu, równie szybki montaż i pełen sukces :)

W międzyczasie Podbiel zamontował nowy siłownik klapy bagażnika, więc już nam klapa na łby nie będzie spadała :D

Jak już żuk palił z radością ropę z baku padło stwierdzenie, że wyczyścimy układ chłodzenia. I jak ktoś będzie próbował nas przekonywać, że po takim czasie stania nie ma sensu tego robić, to niech popatrzy na poniższe zdjęcia :D



Tak właśnie wygląda woda demineralizowana, która wypłynęła z układu. A cały proces zlewania wyglądał mniej więcej tak:





Jak możecie się domyśleć z ilości baniek z tym syfem, to było to drugie zlewanie już i syf wcale się nie zmniejszył. Więc stwierdziliśmy, że nie ma sensu marnować dobrej demineralizowanej wody, złapaliśmy szlauf i demontując po drodze wszystkie elementy układu każdy obieg dokładnie wyczyściliśmy. I dumnie udaliśmy się na spoczynek :D (a dokładniej po wyczyszczeniu zmontowaliśmy wszystko, zalaliśmy kolejnymi 9l demineralizowanej, odpaliliśmy i posprzątaliśmy po sobie xD).

W sumie dla takich chwil walczymy z tym wszystkim. W takich chwilach dopiero widać, że praca nie idzie na marne :)

Tak więc, jak to mówią, coraz bliżej święta :D Do złombola zostało 70 dni, a my mamy do zrobienia coraz mniej rzeczy :)
W kolejnym odcinku prawdopodobnie będziemy montować nowe resorki :D


P.S.
Niestety przy kręceniu filmiku z pierwszego odpalenia żuka zapomniałem włączyć nagrywanie audio xD Ale dźwięk odpalania na filmiku jest prawdziwy, tylko nie z tego odpalania xD
Ale to taki szczegół, bo i tak wyszło zajefajniebiście :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz